Szkolę. Szkolimy się. Bardzo to lubię. Jednakże po 8h na sali z osobami i 1h przed lub po, na modyfikację planu szkolenia często mój poziom energetyczny spada. Wtedy potrzebuję pobyć sama z sobą i nie mówić nic. I do nikogo też nie. Jak najlepiej dbać o siebie w takich chwilach?
Ostatnio byłam na intrygującym szkoleniu z fajnymi ludźmi. Jednak rozmawialiśmy o rzeczach trudnych i wymagających. Na szczęście, szkolenie odbywało się w malowniczej wiosce rybackiej Biała Nida, co pozwalało na samotne spacery po lesie.
Ruch
Na szkoleniu jestem w ruchu. Cały czas chodzę i mówię na stojąco. Czasami siedzę. Ale nie jest to taki ruch, który daje przestrzeń. To ruch w jednym pomieszczeniu i, na dodatek, mocno kontrolowany. Trzeba zwracać uwagę na to, co robią ręce, nogi i inne części ciała. Tak, aby w emocjach nie „przestraszyć kogoś” np. mocnymi wymachami dłoni. Z drugiej strony na prowadząc szkolenie trzeba mocno kontrolować swoje emocje. Bo trener nie jest „stroną”, a obiektywnym moderatorem procesu.
Dlatego po szkoleniu uwielbiam chodzić i „wychodzić” natłok myśli, wrażeń i emocji.
Powietrze
Nie rozumiem tego trendu do klimatyzowania wszystkiego i zamykania okien. Na całe szczęście we wszystkich stacjonarnych miejscach pracy mam możliwość „otwarcia się” na świeże powietrze. W salach – już nie zawsze. Dlatego warto dbać o siebie dzięki:
- otwieraniu okien podczas każdej przerwy (jeżeli jest taka możliwość), a jeżeli nie – podkręceniu klimatyzacji w celu schłodzenia pomieszczenia i emocji,
- wyjściu na przerwie „na powietrze”,
- chodzeniu po zajęciach…
Cisza
Po całym dniu bycia z ludźmi cisza jest tym, czego najbardziej potrzeba. Nie ma nic piękniejszego niż poleżeć na kanapie. W ciszy.
Zero cukru
Ciastka są złe (bo maja kaloria). A tzw. „susz konferencyjny” (czyli suche ciastka z pudełka) – jeszcze bardziej zły. Ostatnio bardzo brakowało mi „normalnych pieczonych ciastek”. Był „susz”, którego nie tknęłam. Więc w sumie chyba lepiej, gdy nie ma ciast, bo bilans kalorii wychodzi lepiej, gdyż te ciasta są. Temat jest do gruntownego przemyślenia 🙂
Dbać o siebie = oderwać się
W nadmiarze osób i wrażeń dobrze jest mieć pasję, którą uprawia się w samotności. Taką, w której nie trzeba z nikim rozmawiać i nikim się zajmować. Ja wtedy robię zdjęcia (co widać w tym miejscu), chodzę i jeżdżę rowerem. Ale zaczynam też rozumieć osoby, które cały dzień siedzą nad wodą i patrzą się w sznurek…
No responses yet